Czy dzisiaj każdy może być fotografem? Chociaż odpowiedź na
to pytanie nie jest jednoznaczna to dzisiaj postaram przybliżyć się ten
interesujący temat. Bo kto to właściwie jest fotograf? Ten co ma aparat? Czy
ten co ma w robieniu zdjęć 10 lat praktyki? Ten co założy działalność? Nie
sądzę. Jest przecież grupa „fotografów” którzy są tacy tylko z nazwy. Dlatego
warto zagłębić się temat i zobaczyć kiedy my sami możemy powiedzieć o sobie:
jestem fotografem.
Zanim ja mogłem siebie określić tym mianem minęło wiele
czasu i potu na sesjach. Nigdy nie szafowałem tym pojęciem na wyrost nazywając
się fotografem. Dopiero kiedy poczułem, że mogę uczyć innych zobaczyłem że nim
jestem. Granica między „fotografem” a „nie fotografem” jest cienka. Ktoś z
wyrobionym nazwiskiem na pewno nim jest ale jak zakwalifikować kogoś kto
dopiero zaczyna swoją przygodę. On przecież musi się nim stać.
A jak to zrobić? Czy wystarczy tylko czytanie książek na
ten temat? Nie sądzę. Przecież wiedza teoretyczna to za mało. Czy zatem możemy
określić czy ktoś jest fotografem czy nie po tym ile zdjęć wykonał? Czy liczba
1000 zrobi z Ciebie fotografa? No jeśli zdjęcia będą fatalne to chyba nie
bardzo. Tak naprawdę nie jest ważne jak siebie określimy. Nie jest nawet ważne
jak określą nas inni. My po prostu robimy swoje. Jednak to co wzbudza mój
niesmak to przypisywanie łatki fotografa każdemu kto miał kiedyś aparat w ręce.
Jeśli fotografem nazywamy kogoś kto kupił sobie lustrzankę za 5 tysięcy złotych
i na weekend cyka sobie zdjęcia to jak może zostać nazwany ktoś kto jest
prawdziwym mistrzem aparatu? Nadfotografem? No nie wiem. To już zostawiam Wam
do rozważenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz